2 czerwca 2013 (w niedzielę) w godzinach od 17 do 21 mogliśmy uczestniczyć w V Stargardzkim Spacerze Historycznym – „Stargard Tajemniczy i Nieznany”. Jak co roku spacer prowadzony był przez pana Jerzego Waliszewskiego. W niezmiennej formie, pod przewodnictwem tajemniczego gościa, zatrzymywaliśmy się na kolejnych przystankach.
Podróż zaczęła się pod Młodzieżowym Domem Kultury (MDK). Po przywitaniu się, krótkim wstępie i rozmowie o Stawie Młyńskim ruszyliśmy na dawną ulicę Mury Północne, zwaną dzisiaj Klasztorną. Tam poznaliśmy pokrótce historię piwowarstwa (choćby to, że gildia piwowarów stargardzkich powstała już w 1506r.) oraz 2 najważniejsze dla Stargardu w tym temacie nazwiska – Emil Gustaw Kuppermann oraz Max Lebender. Mogliśmy porównać stan faktyczny dzisiejszych ruin browarów z dawnymi fotografiami. Nie zabrakło ciekawostek, jak choćby fakt, że stargardzki jęczmień słodowy był sprzedawany i ceniony nawet w Lubece.
Kolejny przystanek to ulica Młyńska. Tam na jednej z kamienic mogliśmy zobaczyć już dość wyblakłe, stare napisy w języku niemieckim, informujące, że w środku znajdowała się „Izba wina i piwa”.
Po kolejnych porcjach historycznych ciekawostek przeszliśmy do wnętrza budynku Młodzieżowego Domu Kultury. Tam mieliśmy szansę dowiedzieć się nieco więcej o historii i architekturze budynku, który powstał w listopadzie 1912 roku, tak więc ma już ponad 100 lat. O dacie zakończenie budowy dowiedziano się przy ostatnim remoncie dachu, kiedy to w kuli znajdującej się na wieżyczce znaleziono związany drutem plik dokumentów i 2 blaszane blaszki. O ile z dokumentów nie dało się nic odczytać, o tyle na blaszkach znaleziono imiona i nazwiska dekarzy z datą kiedy je tam umieścili. Taki stary budynek wymaga dalszej renowacji, dość kosztownej jak wspomniała Pani dyrektor MDK, bo wynoszącego aż 6mln złotych. Jak każde stare miejsce, tak i budynek MDK ma swojego ducha, o którego ostatnich poczynaniach mogliśmy posłuchać wprost z pierwszej ręki. Informacji było sporo, ciekawą możliwością dla tych, którzy nie byli jeszcze w tej Willi było zwiedzanie, dzięki któremu mogliśmy podziwiać zarówno architekturę, jak i osiągnięcia młodych adeptów różnych zawodów i hobby.
Następny przystanek to budynki starej gazowni na ulicy Okrzei, należące dzisiaj do MPGK. Dowiedzieliśmy się, że ta stargardzka spółka gazowa powstała już w roku 1856. Poznaliśmy przeznaczenie poszczególnych budynków (magazyn węgla, bocznica, aparatownia, kotły grzewcze, zbiorniki gazu, itp.), zwracając szczególną uwagę na ich estetykę, tak zadziwiającą biorąc pod uwagę, że były to budynki przemysłowe. Spora część instalacji nie zachowała się do dzisiaj, pomimo że były wpisane na listę zabytków, niestety ważniejsze było dla kogoś wykorzystanie dobrej stali z której były stworzone. Właśnie to z tej gazowni, z przemysłowej dzielnicy XIX wiecznego Stargardu, wychodzili pracownicy zapalając 172 lampy gazowe oświetlające nasze miasto.
Nim doszliśmy do kolejnego przystanku, zostały nam wręczone repliki biletów na kolejkę wąskotorową – odcinek do „Dobrej Nowogardzkiej”. Nie było już zaskoczeniem, że właśnie koło stargardzkiego przystanku kolejki wąskotorowej się zatrzymaliśmy. Pokrótce poznaliśmy historie kolei wąskotorowej, która działała już w drugiej połowie XIX wieku.To właśnie w Stargardzie znajdowała się jedna z nielicznych na Pomorzu stacji przeładunkowych, gdzie towary można było przeładować z wagonów wąskotorowych (rozstaw osi 1m) na te wagony zwykłej kolei (1,43 metra). Dzięki uprzejmości jednego z dawnych pracowników kolejki mogliśmy poznać wiele ciekawych historii. A musicie mi wierzyć, że w tej działającej w Stargardzie 105 lat instytucji było ich co nie miara. Odchodząc z miejsca i przyglądając się dawnym budynkom rzeźni, zostaliśmy zaproszeni na imprezę z przejażdżkami drezyną i innymi kolejowymi atrakcjami, która odbędzie się 23 czerwca b.r. właśnie w miejscu tej dawnej stacji kolejki wąskotorowej, w godzinach od 11 do 15.
Ruszając w stronę szpitala miejskiego zatrzymaliśmy się chwilę na ulicy Limanowskiego, by posłuchać o elementach architektury secesyjnej widocznej na znajdujących się tam kamieniczniczkach.
Pierwszy budynek szpitalny z kompleksu szpitalu miejskiego powstał już w 1875r. Do dziś możemy znaleźć na nim zachowane elementy lamp gazowych, o których wspominaliśmy wcześniej. W konstrukcji budynków można zauważyć specyficzne wnęki – to pozostałości po dawnych drewnianych werandach, na których leczono pacjentów terapią leżakowania i naświetlania promieniami słonecznymi.
W drodze do Cerkwi Prawosławnej nie można było przejść obojętnie koło pomnika Jana Pawła II. Rozmawialiśmy o jego specyficznym położeniu – nie na żadnym wysokim cokole, ale na ziemi, gdzie każdy może namacalnie dotknąć i poczuć pomnik. Wspomniano także o oryginalnym ułożeniu krzyża pośród skrzydeł, które tak bardzo przypominają skrzydła naszej polskiej husarii.
W Cerkwi Prawosławnej należącej teraz do Parafii Świętych Apostołów Piotra i Pawła przywitał nas tutejszy proboszcz, ks. Jarosław Biryłko. Kościół jest unikatem na Pomorzu, ponieważ już podczas budowy nadano mu niektóre cechy charakterystyczne dla wschodniej architektury sakralnej, choć był przeznaczony dla protestantów. Świątynia wzniesiona na planie krzyża greckiego z dwiema smukłymi ośmiobocznymi wieżami. Dzięki środkom unijnym mogliśmy ujrzeć świątynie już po generalnym remoncie, z nowym dachem, ale jeszcze bez fresków na ścianach, na których jak zapewniał ksiądz proboszcz już niedługo mają się pojawić. Po opowieściach o remoncie posłuchaliśmy jednego z piękniejszych utworów chóralistyki pomorskiej z dawnych czasów, napisanych przez dyrektora muzycznego Stargardu – „Cantata de Christ”.
Kolejnym, przedostatnim przystankiem, było odwiedzenie stałej wystawy (dla której przebudowano wnętrze stargardzkiego muzeum) – APTEKARSTWO POMORSKIE I STARGARDZKIE NA PRZESTRZENI WIEKÓW. Na miejscu zaznajomiliśmy się z historią aptekarstwa stargardzkiego, które sięga 1702r., kiedy to powstała pierwsza uprzywilejowana apteka. Dowiedzieliśmy się troszkę o najważniejszych stargardzkich aptekach na przestrzeni wieków – „Pod Lwem”, „Pod Łabędziem”, „Pod Złotym Orłem”, „Pod Złotą Gwiazdą”. Mogliśmy podziwiać imponującą kolekcję pojemniczków i buteleczek z nazwami dawnych specyfików.
Jak tradycja spaceru nakazuje, na koniec znaleźliśmy się w piwnicach pod ratuszem należących do Towarzystwa Przyjaciół Stargardu. Tam mogliśmy być świadkami przekomicznego, a zarazem edukacyjnego przedstawienia, gdzie to majster Paul (stargardzki piwowar), w piwnicy piwowaru (w 1771r.), strofując swojego ucznia Johana, przedstawiał nam niektóre nowinki z tamtych czasów oraz składniki dobrego piwa. Mogliśmy usłyszeć prawdziwe perełki, dzisiaj można by powiedzieć humoru z tamtych czasów, jak: „’Dziewka cud, młódka urodziwa, ale nie warta Lipiańskiego piwa”. Żeby na słowach nie skończyć, na sam koniec dla wszystkich uczestników czekał poczęstunek – piwo (Bock z niemieckiego browaru Gessner – piwo, które ważyło się przed wojną m.in. w Stargardzie) oraz słone paluchy 🙂
Choć pogoda mogła zniechęcić, to i tak na spacer przybyło około 130-140 osób – troszkę więcej niż rok wcześniej. Niestety nie wszyscy w tym trwającym prawie 5h spacerze dotrwali do końca. Ci co nie zostali, niech żałują przedstawienia i poczęstunku 😉 Ci którzy w ogóle nie przyszli, powinni się poprawić i zjawić się za rok po nową porcję ciekawostek z historii naszego pięknego, niezwykłego miasta. Oczywiście serwowaną przez sypiącego faktami historycznymi pana Jerzego Waliszewskiego.
Dziękujemy za zaproszenie i do zobaczenia za rok!!!
Autor tekstu: Daniel Pałys
Autorzy fotografii: Karol Francikiewicz, Daniel Pałys