W niedzielę 5 czerwca mieliśmy przyjemność uczestniczyć w VIII Spacerze Historycznym pod nazwą Stargard Tajemniczy i Nieznany. Spacery te niezmiennie prowadzone przez ich inicjatora, Pana Jerzego Waliszewskiego, na dobre wpisały się już do naszego miejskiego kalendarza corocznych wydarzeń kulturalnych godnych uwagi.
W gorące i słoneczne popołudnie uczestnicy spaceru zgromadzili się przed niedawno odnowionym budynkiem Młodzieżowego Domu Kultury przy ulicy Portowej. Tam przywitał nas gospodarz spaceru wraz z Panią dyrektor MDK, Elżbietą Szumską. Na początek obeszliśmy budynek dookoła zatrzymując się przy każdej z jego fasad i podziwiając detale architektoniczne zdobiące słynną willę Karowów, bo to właśnie do tego rodu przed II wojną światową należała wspomniana rezydencja oraz młyn mieszczący się po przeciwnej stronie ulicy. Pani dyrektor MDK zaprosiła spacerowiczów do wnętrza i opowiedziała historię rodu Karowów, wspominając też o ich filantropijnej działalności. Można było zobaczyć między innymi pokój i gabinet właściciela rezydencji, Gustawa Karowa. Okna w tym pomieszczeniu zostały tak rozmieszczone, aby właściciel mógł przez nie doglądać prac w młynie jak i podziwiać park przyległy do willi.
Po wizycie w Młodzieżowym Domu Kultury ruszyliśmy wzdłuż parku w kierunku tak zwanego Kawczego Wzgórza na którym znajduje się dawna willa Sonnabenda (dziś Gimnazjum Katolickie). Jest to najwyższy naturalny punkt w Stargardzie. W parku tym znajdował się niegdyś Kirku, czyli żydowski cmentarz. Zgodnie z wiarą judaistyczną znajduje się on tam nadal (kirkuty nie podlegają przeniesieniu) pomimo, iż nie ma po nim najmniejszego śladu. Fragmenty mace w tego cmentarza można obejrzeć obecnie w Muzeum Archeologiczno-Historycznym w Stargardzie bądź w elementach architektury miejskiej (np. murki w parku) . W zadumie wysłuchaliśmy historii początków stargardzkiej gminy żydowskiej oraz tym co się z nią stało po dojściu nazistów do władzy w Niemczech. W dalszej kolejności przeszliśmy na ulicę Skarbową przy której znajduje się ruina budynku, w którym niegdyś znajdowała się pierwsza miejska elektrownia. To w tym miejscu rozpoczęła się elektryfikacja miasta w XIX wieku.
Następnie ruszyliśmy do kompleksu budynków wojskowych zwanych od koloru cegły „czerwonymi koszarami”. Po drodze zatrzymaliśmy się w Parku 3 Maja w cieniu topoli czarnej, która jest jednym z miejskich pomników przyrody. „Czerwone koszary” powstały pod koniec XIX wieku według projektu Emila Drewsa. Powstanie tego monumentalnego zespołu koszarowego było możliwe dzięki ogromnym odszkodowaniom, które Francja wypłaciła Prusom po wojnie 1870 roku. W koszarach tych stacjonował 9. Kołobrzeski Pułk Grenadierów hrabiego Gneisenau. Przymiotnik „kołobrzeski” został nadany po bohaterskiej obronie twierdzy Kołobrzeg podczas wojen napoleońskich. Imię hrabiego Gneisenau zostało nadane na setną rocznicę powstania pułku. W miejscu tym stacjonowało nawet 5 tysięcy żołnierzy. Pułk grenadierów rozwiązano po traktacie wersalskim (1815 r.) a budynki koszar przekazano jednostkom Reichswery. Zwiedzający mieli możliwość wejścia na dziedziniec koszar oraz do sieni ich 3 budynków.
Stamtąd przeszliśmy ponownie do Parku 3 maja aby zobaczyć rzadkie w naszym mieście drzewa, takie jak „Cierń Chrystusa” czyli Glediczja trójcierniowa (trójkolcowa). Kolejno wybraliśmy się w kierunku Alei Słowiczej. Tam podziwialiśmy XIX – wieczną wieżę ciśnień, która do dziś znajduje się w systemie wodociągów miejskich. Następnie idąc nadal aleją podziwialiśmy fasadę tylną odnowionej kamienicy przy ulicy Czarnieckiego. Jej właściciele, państwo Dybowscy, zaprosili nas do środka częstując wodą z cytryną dla ochłody. Tam obejrzeliśmy wnętrza (min. dawne podziemne kazamaty) i wysłuchaliśmy historii tego budynku. W czasie II wojny światowej przywieziono tu i przetrzymywano około 60 kobiet z Powstania Warszawskiego. Po wojnie znajdował się tu min. Państwowy Urząd Repatriacyjny, Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego, szkoła pielęgniarek czy pogotowie ratunkowe. Idąc dalej wzdłuż murów miejskich wysłuchaliśmy historii oblężenia miasta w czasie wojny 30-letniej (1618-1648). To wtedy miał miejsce pierwszy Finis Stargardi (1635 r.), kiedy to w wyniku pożaru Stargard został niemal doszczętnie zniszczony. Spłonęła wówczas zabudowa Rynku w tym cenne archiwum miejskie. Udało się uratować jedynie kościół świętego Jana oraz okoliczne domy.
Dalszym punktem spaceru był Park Popiela. Tam wysłuchaliśmy krótkiej historii feldmarszałka Gerharda von Blüchera którego imię przed II wojną światową nosił ten park, i w którym to znajdowała się (nie istniejąca już) studnia powstała dla upamiętnienia feldmarszałka. Blücher dowodził armią pruską podczas wojen napoleońskich, między innymi w zwycięskiej bitwie pod Waterloo. Ponadto był członkiem loży masońskiej, która również w naszym mieście miała swoją siedzibę (przy dzisiejszej ul. Krzywoustego, następnie w kamienicy przy ul. Bogusława IV). Nieopodal w Parku Jagiellońskim podziwialiśmy kolejne unikatowe drzewo w naszym mieście – tulipanowca amerykańskiego oraz pozostałych 7. z 9. dębów zasadzonych na 80. urodziny kanclerza pruskiego Otto von Bismarcka. Popiersie tego wybitnego „anty – Polaka” znajdowało się niegdyś za kościołem świętego Jana.
Z Parku Jagiellońskiego przeszliśmy w pobliże skrzyżowania ulicy M. Curie-Skłodowskiej i Bydgoskiej gdzie stoi kamienica z początku XX wieku projektu architekta, Hansa Denekego, odpowiedzialnego min. za dokonanie regotyzacji stargardzkiej kolegiaty, restaurację kościoła św. Ducha oraz kościoła pw. Matki Boskiej Bolesnej w Chociwlu. Idąc wzdłuż rzeki Iny zatrzymaliśmy się na moment naprzeciwko ściany bocznej budynku Archiwum Państwowego aby zobaczyć miejsce w którym znajdowała się furta wodna, którą to Szwedzi wdarli się do miasta w czasie wojny 30-letniej, o czym wcześniej opowiadał nam Pan Waliszewski.
Stamtąd ruszyliśmy w kierunku dawnego Targu Drzewnego, gdzie czekał już na nas powroźnik Martinus (w tę postać wcielił się Marcin Burdziej z Muzeum Archeologiczno-Historycznego w Stargardzie), czyli rzemieślnik zajmujący się produkcją lin. Przy użyciu odpowiedniego sprzętu rozstawionego wzdłuż chodnika oraz przy pomocy silnych mężczyzn biorących udział w spacerze udało się ukręcić gruby sznur, tak jak robiono to przed wiekami.
Na zakończenie ruszyliśmy do piwnicy Towarzystwa Przyjaciół Stargardu, znajdującej się w podziemiu Ratusza, gdzie odbyła się tradycyjnie scenka z historii miasta wieńcząca spacer. Tym razem tematem scenki była wojna pszenna między Stargardem i Szczecinem w latach 1454 – 1464. Po zakończeniu uczestnicy spaceru, którzy dotrwali do końca, otrzymali paluchy z sezamem, wypieczone zapewne z pszenicy, o którą tak bardzo sprzeczał się Szczecin ze Stargardem.
I tak oto zakończył się pięciogodzinny spacer z cyklu Stargard Tajemniczy i Nieznany. Kolejny już za rok. Do zobaczenia!
Tekst: Monika Szauman
Zdjęcia: Monika Szauman i Tomasz Kulaziński