W Stargardzie przed wielu laty mieszaki pewien człowiek, który posiadał zakrytego talara, którego zdobył w następujący sposób. Wziął sobie czarnego kota, na którym nie można było znaleźć ani jednego białego włosa. Wsadził go do worka, który uprzednio bardzo starannie zawiązał. Gdy przyszła noc noworoczna poszedł z nim o 12 godzinie do głównych drzwi kościoła Mariackiego. Zapukał i powiedział, że ma do sprzedania zająca. Wnet po krótkiej chwili diabeł podał mu talara przez drzwi i zabrał worek. Mężczyzna jak najszybciej ruszył stamtąd ze swoim talarem i stanął pod najbliższą rynną. Gdyby tego nie uczynił, lub gdyby się tam spóźnił, a diabeł zdołałby wcześniej rozplątać worek i zauważył oczustwo, to byłby zgubiony. Jednak był ostrożny i tak bardzo skomplikowanie zawiązał worek, że diabeł potrzebował ponad kwadransa na rozplątanie. Dzięki temu uszedł z życiem i w krótkim czasie stał się bardzo bogatym człowiekiem. Stało się to dzięki temu, że talar ten był zaczarowany. Gdy raz został wydany, zawsze od nowa wracał do kieszeni jego właściciela.
Opracowanie własne na podstawie opowiadania z książki Wojciecha Łysiaka „Diabelskie sprawki”