Pewnego razu dowiedziano się w Maszewie o słynnym czerwonym winie i wiele o nim rozprawiano. Poproszono wtenczas burmistrza by sprowadził butelkę tego wyśmienitego trunku na próbę. Podczas jednego s posiedzeń Rady Miejskiej ogłoszono, że butelka tego trunku właśnie przybyła do miasta.Na ogólne żądanie natychmiast po butelkę posłano. Posłaniec jednak bądź źle usłyszał, bądź żona burmistrza źle zrozumiała, wynik z tego był jeden – posłaniec wrócił z butelką atramentu. Ponieważ pod ręką nie było kielichów, zdecydowano pić z butelki. Burmistrz rozpoczął. Gdy zrobił pierwszy łyk, zrobił kwaśną minę, ale pochwalił wino, by dać pozór swemu znawstwu i podał butelkę następnemu. Również ten wypił, wykrzywiając gębę, ale pochwalił wino i podał butelkę do sąsiada. Tak butelka obiegła cały stół i wszyscy raczyli łyknąć atramentu. Dopiero gdy burmistrz przybył do domu, odkrył straszliwą pomyłkę. Od tego zdarzenia powiadają na Pomorzu, gdy coś piję się w koło z butelki: „Jak u panów w Maszewie”
Opracowanie własne, na podstawie tłumaczenia Wojciecha Łysiaka z „Dawny humor ludowy Pomorza Zachodniego”