W północnej części jeziora Szadzko mającego kształt gruszki, znajduje się mały półwysep, który z powodu swego wydłużonego kształtu nosi nazwę Długiego Gardła. Przed nim rozpościera się mała wyspa, która ongiś prawdopodobnie sięgała wioski, a sama, oraz przestrzeń między nią a półwyspem była porośnięta tatarakiem, sitowiem i trzciną. Czyż ta wyspa w czasach palowego budownictwa nawodnego nie służyła ludziom za schronienie? Prawdopodobnie długo była przydatna do tego celu.
Półwysep Długie Gardło rozciąga się z północnego wschodu na południowy zachód, niemal do zamku Szadzko. Specyficzny kształt był bodaj najlepszą przyczyną powstania następującego podania.
Przed wieluset laty naprzeciw zamku Szadzko, po wschodniej stronie jeziora rósł las zwany wendyjskim. Dziś przy drodze rośnie jeszcze kilka dębów. W pobliżu Żołędnej Góry znajdowało się mieszkanie leśniczego. Na południe od zamku mieszkał zamkowy ogrodnik, którego córka była narzeczoną leśnika z wendyjskiego lasu.
Gdy leśniczy chciał odwiedzić swą narzeczoną, musiał iść dokoła jeziora. Kiedyś szedł do niej podczas bardzo złej pogody. Zaklął i zawołał: „Dom mojej narzeczonej leży tak blisko. Diabeł powinien zbudować mi most przez jezioro, a ja za to oddałbym mu swoją duszę!” I nagle pojawił się diabeł wyjaśniając, że jest gotów zbudować most. Ale leśniczy chciał oddać diabłu swą duszę, wówczas gdy most będzie gotowy przed pierwszym pianiem koguta. Diabeł zgodził się na to i odszedł. Lecz leśniczy śpieszył się do swej narzeczonej. Noc była księżycowa. Gdy był już przy Szadzkiej Górze, po drugiej stronie jeziora zobaczył wielki obłok pyłu. Diabeł ze wzgórza nad jeziorem brał olbrzymie masy ziemi i wrzucał je do jeziora, tak że huczało, a fale były bardzo wzburzone. Leśniczy pospieszył na Szadzką Górę i zobaczył, że półwysep wolno przesuwa się w głąb jeziora. Strach go obleciał, szybko pobiegł do swej narzeczonej i wszystko jej opowiedział. Już świtało. Półwysep był już zbudowany do połowy jeziora. Jednak narzeczona znalazła na to sposób. Zaczęła piać pięknym głosem i klaskać w ręce. Podobnie kogut ogrodnika zamkowego na Szadzkiej Górze i koguty w pobliskich zagrodach. Leśniczy był uratowany. Gdy diabeł usłyszał pianie kogutów, rzucił w złości garść pełną ziemi, którą właśnie niósł przez powietrze, w środek jeziora Szadzko. W ten sposób powstała mała wyspa tuż przy półwyspie Długie Gardło.
Źródło: Wojciech Łysiak „Diabelskie sprawki”